Nie chciał Putin naszych jabłek? Jego strata. Część jabłek trafiła do mnie. Na pierwszy ogień jabłuszka przerobione zostały na mus. Ale jak poszalałam, to się wszystkim przejadł. Wstawiłam do lodówki czekając na zmiłowanie jakiegoś żarłoka. W końcu zaświtała mi myśl, żeby upiec szarlotkę. Wyjęłam blachę z upieczonym ciastem, żeby wystygło, abym mogła zrobić foty i zaproponować Wam trochę szaloną szarlotkę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy weszłam do kuchni. Blacha co prawda tam była, ale jej zawartość zniknęła. To co zostało nie zasługiwało na uwiecznienie... no chyba, że dla kryminalnych miejsca zbrodni. Jakieś takie poszarpane, jakby w pospiechu było krojone. No i co? Nie będzie wpisu na blogaska. Drama, drama... Ale chwilunia. Przecież Putin dalej nie chce naszych jabłek. No to co? Jak ta blondyna - oops i did it again :D Tym razem wydałam komunikat: minister zdrowia ostrzega skrytożerców szarlotka albo sprzątanie piwnicy. Po sesji fotograficznej,