Brak norm, nawet ziemniaki są fioletowe
Co by było gdyby świat okazał się wspaniała planetą, na której nie byłoby podziałów na lepszych/gorszych. Gdyby ludzie byli dla siebie mili, nie używaliby kulsonów na każdym kroku. Okazywaliby sobie szacunek, grzeczność... utopia, co? Nie wiem jak jest w innych krajach, ale odnoszę wrażenie, że u nas robi się makabrycznie. Wrogość na każdym kroku. Zwróciłam ostatnio jednemu panu uwagę, że na przystanku się nie pali, czego potwierdzeniem jest oznaczenie przymocowane w dość widocznym miejscu. Oczywiście fuknął na mnie, tyle że coś takiego na mnie nie działa. Po wymianie zdań przeszedł w sam koniec przystanku. Nie ja jedna tam byłam i nie mnie jednej przeszkadzał ten smród, a jednak nikt z obecnych tam osób nie zareagował. Co się dzieje??? Dlaczego nie reagujemy? Czy nie powinnyśmy wymagać, aby przestrzegano ustalonych norm. Moim zadaniem tak, tylko dlaczego pozostali milczą i biernie przyzwalają na ich łamanie. Potrafię zwrócić uwagę, jak ktoś zachowuje się niewłaściwie