Ukryta brzoskwinia
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEB4JbbB2id-a-aeVxzFonNnSzAV64dRUWpaRKKusbGurF4MwwoZMdnf4buxFSO_gGCRkjCwuCeZ6VjVGfbkpM8VutmbzlZTecNnpb_wm5t_1xKEG-XCFy__y4Ok-Yp8OfMU6XY9rbo0JY/s1600/knedle.jpg)
Owoc brzoskwini to takie mechate jabłko. Takie fajne określenie kiedyś usłyszałam w programie Benny Hilla ^^ Ten mechaty owoc zawiera w sobie tyle cennych witamin (A, B1, B2, B3, B6, C, PP) i minerałów (magnez, fosfor, żelazo, bor, potas, kwas foliowy, wapń i niacytynę), że aż zastanawia się człowiek, jak taka kuleczka tyle w sobie pomieści. A jednak. Daje radę, a my wcinając taki owoc dostarczamy do swojego organizmu z każdym gryzem samo zdrowie ^^ Nie wiem jak z pestką, ale stawiałabym na ignorancję i zostawiłabym to Amerykańskim naukowcom. Brzoskwinię warto uwzględnić w codziennej diecie. Zamiast po batonika, lepiej sięgnąć po zamszową kulkę. Tak myślę, choć nie zamierzam tutaj uprawiać jakieś moralizacji. Nie mam sadu i nie zależy mi na sprzedaży zbiorów, a więc nie jest to żadna agitacja. Ot, tylko pomyślałam, że warto jeść póki są. Brzoskwinie, które przywlekłam do domu skończyły w gorących oparach i ciekawej otoczce. Wpakowałam je do knedli i jak się okazało