Bo na miescie było nie dobre
Będąc na mieście z lekka zgłodniałam, a że nie chciałam wcinać maka czy innej kanapki pokusiłam się i wdepnęłam na spaghetti. Wciskali w ręce ulotki o nowym lokalu, dlaczego nie przetestować. Wystrój nawet miły, czysto, przyjemnie. Za ladą mało lotny sprzedawca. Chciałam zjeść Alfredo, ale okazało się, że widniało tylko w menu na tablicy, zamówiłam więc Carbonada. Przy płaceniu okazało się, że jest droższe niż na tablicy, bo zdążyło już podrożeć, przed zmianą w cenniku. Dostałam to cacko w pudełku (pierwsza myśl, jem na miejscu, dlaczego nie talerzu?). Zawartość owego pudełka była mocno gorąca, więc chwilę poczekałam aż uzyska odpowiednią temperaturę. Po pierwszym kęsie oceniłam to jadło już na minus. Makaron, rozgotowany, w sosie więcej mąki niż innych potrzebnych składników, a zamiast boczku szynka. Z niesmakiem wspominam to coś. Oczywiście moja chęć na makaronowe jedzenie nie minęła, więc po powrocie do domu, zakasałam rękawki i ... MAKARON Z SOSEM skła