Mała przerwa w pracy krzywdy nie czyni
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq_l9h4Q6hhWhnGQ_oa_zE81x9qM-t4Z8mN7LNIdHPxX49DrWm_UUGPO3yIRCWst5ZtnE9nJSKIH2IAshyphenhyphenQaLdsQUtnThrkup_oC0tZBImCwD5wRPDhYxWwkqVg-w1r67C9CKccWEOmXok/s1600/wollne.jpg)
Stwierdziłam, że kilka dni urlopu nikomu krzywdy nie zrobi. A ja będę miała sposobność, aby się polenić. Wniosek urlopowy- check. Wszyscy święci go akceptują – check. Czas opierdzielania – on! Spanie do 11.00 ^^ Dzień się przez to skurczył, o kurczę, do rozmiaru XS . Spanie vel chrapanie jest jak narkotyk. Patrzysz księżyc, pstryk, patrzysz słońce, pstryk… Naćpana snem zmieniłam się w lenia z Brzechwy. Ale zaraz, zaraz co ja? Rybka w akwarium? Mam patrzeć jak się pojawia światełko i znika? No nie mam przeciw, by ktoś otwierał pokrywę i sypnął żarciem. Jednak, co za dużo… to człowiek niewyspany, mimo że, wyspany. Niewiele się zastanawiając, powrzucałam co bardziej przydatne rzeczy do torby, zabrałam rower i wy… wyjechałam. Spanie do 11.00 zostało, złych nawyków nie należy zmieniać. Dałam czadu. Zdobyłam nową kolekcję siniaków, w tym kilka unikatowych. Zjadłam kilogramy brudu, a na deser brałam prysznic. Było pięknie, było cudnie i wszystko co dobre swój koniec miewa.