Samo zdrowie, podobno
Nic tak nie działa na dobre samopoczucie jak pochwała. Kiedy
słyszę coś w tym rodzaju „nie chcę zapeszać, ale ostatnio robisz zajebiście
dobre sałatki”. Ego zaczyna rosnąć. Tak bardzo, że trudno wbić się w ciuchy. Niby
ok, ale jakoś tak dziwnie.
W wolnej chwili siedzę i czytam sobie książkę. Ale trochę
ciasno mi z tym ego na jednym fotelu. Nie zrzucisz bydlęcia, bo zaraz wraca.
Chcąc nie chcąc, idę do kuchni. Ego głodne pochwał to trzeba czymś je nakarmić.
I to nie sałatką. Kolejnymi pochwałami. Sałatka to skutek uboczny.
Niby parę słów, które obiektywnie wypowiedziane (i nie
próbujcie mi mówić, że jest inaczej) wpływają na subiektywne samopoczucie. Ot,
taka pogięta ludzka psychika.
Jestem w kuchni. Zmieniam się z ninję i siekam warzywa,
odmierzam przyprawy, knuję z dipem lub sosem, tak by podniebienie eksplodowało
ze szczęścia. Tyle, że nie mam ustalonego przepisu. Improwizuję, szukam, eksperymentuję…
i czasem osiągam niesamowity efekt. Ale jak go powtórzyć? Myślałam o zainstalowaniu kamery w kuchni, ale obawiam się, że blogerki kulinarnej zamienię się w kulinarną jutuberkę.
No nic. To co na mnie źle spojrzało w lodówce i w okiennej
spiżarce ląduje posiekane, poćwiartowane, zmiksowane czy stłuczone do miski.
Ofiar było wiele, wszędzie walały się pestki i skórki.
I czy tym razem się udało? Ano nie. Po pierwszej degustacji
zniknęła salaterka i usłyszałam „good job”. Ego stało z rozwartą buzią „a gdzie
pean pochwalny?” No cóż, musiało się nasycić odgłosem chrupania i mruczenia.
SAŁATKA
składniki:- pieczarki marynowane
- korniszony z chilli
- świeża papryka czerwona
- ciecierzyca konserwowa
- kukurydza konserwowa
- pomidorki koktajlowe
- kapusta pekińska
- cykoria
- świeży szpinak
- sos chilli czosnkowy (Tao Tao)
Wszystkie składniki poza ciecierzycą i kukurydzą pokroić. Wrzucić do salaterki, polać sosem i wymieszać. Odstawić na 10 - 15 minut.