Małe co nie co
Kuchnia...
zaraz, zaraz, coś mi świta. Tak mi się jakoś kojarzy, że to takie
miejsce/pomieszczenie, w którym odnosimy swoje małe sukcesy kulinarne.
Czasami są też porażki, ale to szczegół ;] Tego właśnie pomieszczenia
byłam pozbawiona przez jakiś czas. Ale spoko. Nie ubolewam nad tym
faktem, gdyż kosztowałam całkiem innych przyjemności. Jednym słowem nie
byłam zaabsorbowana garami, tylko robiłam za turystkę. Ale dość tych
zachwytów nad własną osobą. Czas zająć miejsce przy rondlach i owocnie z
nimi współpracować ;] Zaczynam małymi kroczkami. W końcu po takim
lenistwie, gdzie człowieka (tak, tak, kobieta też człowiek:)
obsługiwali, podawali, dogadzali... rany, bosko było ;], trzeba wdrażać
się powolutku. I tak na początek wymyśliłam malutki, acz smaczny deser.
Takie małe co nie co, które można nawet zabrać ze sobą do pracy.
Niewiele przy tym roboty, słowo! Co, nie wierzycie? Poważnie, dalej
macie wątpliwości? Sprawdźcie sami, czy nie ściemniam ;]
SERNICZKI NA ZIMNO
składniki:
SERNICZKI NA ZIMNO
- 2 serki homogenizowane (400g) waniliowe
- 1 jogurt naturalny
- 2 - 3 łyżki cukru (użyłam trzcinowego)
- sok z połowy pomarańczy
- 3 łyżeczki żelatyny
- 1 galaretka o dowolnym smaku
- owoce do dekoracji
Żelatynę
namoczyć w zimnej wodzie. Galaretkę przygotować zgodnie z przepisem,
jednak używając do tego mniej wody. Serki dokładnie połączyć z jogurtem,
cukrem, sokiem z pomarańczy. Napęczniałą żelatynę dokładnie rozpuścić w
gorącej wodzie, a następnie dodać do masy serowej. Wymieszać. Nakładać
porcje sera do pucharków (można również zrobić sernik w tortownicy,
wykładając ją przedtem folią aluminiową). Przygotowane serniczki
udekorować owocami (u mnie były pod ręką winogrona i borówka
amerykańska), zalać tężejącą galaretką i schłodzić w lodówce.