Królewski dzień
Wychodzę z pracy. Limuzyna, która zabierze mnie do domu już
czeka. Płynnie mija korki i podwozi mnie pod dom. Wchodzę na klatkę, wskakuję do
windy i mykam na właściwe piętro. Wchodzę do domu, a tam już czeka kąpiel z bąbelkami,
które pykają w rytm zapuszczonej muzyczki relaksacyjnej. Zanurzam się w wodę i
świat staje w miejscu. Po kąpieli wskakuję w cieplutki mięciutki szlafroczek,
zasiadam wygodnie w fotelu i już wjeżdża pyszny obiad. Do tego lampka wina i
pełny relaks. Fajnie brzmi…
Cóż rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Wychodzę z pracy, wsiadam do czerwonej limuzyny MZA. Kierowca chyba nieprzyzwyczajony do transportu ludzi, rzuca nami jak workami kartofli. Mocny chwyt za poręcze utrzymuje mnie w pozycji stojącej. Wkoło pełno ludzi, którzy z mydłem raczej się nie przyjaźnią. Wychodzę dwa przystanki wcześniej. Smród spalin to wręcz perfuma, przy śmierdzących współpasażerach. Mijam kioski z prasą i lukam co tam ciekawego widać. Kupuję gazetę z książeczką i maszeruję dalej. Wchodzę na klatkę i sunę do góry stopień po stopniu, bo windy nie ma i nigdy nie było. Za moimi drzwiami nie czeka na mnie kąpiel, a armagedon. Nie wiem czy olać, czy wziąć się za sprzątanie. Zanim podejmę tę decyzję ląduję w kuchni. W końcu muszę wyładować zawartość siatek, które w niewiadomy sposób zapełniły się w drodze powrotnej. Spoglądam w książeczkę, którą kupiłam po drodze i wzrok zatrzymuje na przepisie na bułki. I zamiast walnąć się w fotel i mieć na wszystko wyjechane, zabieram się za przygotowanie bułek. Upieczone muszą się poddać degustacji. Bułki były zajedwabiście dobre. Moja uwaga jest tylko jedna, można spokojnie piec krócej o jakieś 5 minut. Poza tym, nie mam zastrzeżeń. Warte grzechu i na pniu zjedzone zostały cztery. Mówię Wam miodzio:)
Z drożdży, cukru i 4 łyżek ciepłej wody zrobić zaczyn. Odstawić do wyrośnięcia. Wsypać mąkę do miski, wlać zaczyn, jogurt, roztopione masło i wodę. Całość posolić. Zagnieść ciasto i pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (powinno podwoić swoją objętość). Z ciasta formować bułeczki, okładać na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Odstawić na 10 minut do wyrośnięcia. Następnie posmarować bułki roztrzepanym białkiem. Piec w piekarniku nagrzanym do 170 st. C około 40 minut.
Cóż rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Wychodzę z pracy, wsiadam do czerwonej limuzyny MZA. Kierowca chyba nieprzyzwyczajony do transportu ludzi, rzuca nami jak workami kartofli. Mocny chwyt za poręcze utrzymuje mnie w pozycji stojącej. Wkoło pełno ludzi, którzy z mydłem raczej się nie przyjaźnią. Wychodzę dwa przystanki wcześniej. Smród spalin to wręcz perfuma, przy śmierdzących współpasażerach. Mijam kioski z prasą i lukam co tam ciekawego widać. Kupuję gazetę z książeczką i maszeruję dalej. Wchodzę na klatkę i sunę do góry stopień po stopniu, bo windy nie ma i nigdy nie było. Za moimi drzwiami nie czeka na mnie kąpiel, a armagedon. Nie wiem czy olać, czy wziąć się za sprzątanie. Zanim podejmę tę decyzję ląduję w kuchni. W końcu muszę wyładować zawartość siatek, które w niewiadomy sposób zapełniły się w drodze powrotnej. Spoglądam w książeczkę, którą kupiłam po drodze i wzrok zatrzymuje na przepisie na bułki. I zamiast walnąć się w fotel i mieć na wszystko wyjechane, zabieram się za przygotowanie bułek. Upieczone muszą się poddać degustacji. Bułki były zajedwabiście dobre. Moja uwaga jest tylko jedna, można spokojnie piec krócej o jakieś 5 minut. Poza tym, nie mam zastrzeżeń. Warte grzechu i na pniu zjedzone zostały cztery. Mówię Wam miodzio:)
BUŁKI BEZGLUTENOWE
składniki:- 1 łyżeczka cukru
- 25g świeżych drożdży
- 4 łyżki ciepłej wody
- 4 szklanki maki bezglutenowej
- 4 łyżki jogurtu naturalnego
- 1 szklanka przegotowanej wody
- 4 łyżki masła
- 1 łyżeczka soli
- 1 białko
Z drożdży, cukru i 4 łyżek ciepłej wody zrobić zaczyn. Odstawić do wyrośnięcia. Wsypać mąkę do miski, wlać zaczyn, jogurt, roztopione masło i wodę. Całość posolić. Zagnieść ciasto i pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (powinno podwoić swoją objętość). Z ciasta formować bułeczki, okładać na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Odstawić na 10 minut do wyrośnięcia. Następnie posmarować bułki roztrzepanym białkiem. Piec w piekarniku nagrzanym do 170 st. C około 40 minut.
źródło: "Smaczna kuchnia bez glutenu" - dodatek do Gazety Wyborczej